Zaangażowani mieszkańcy to prawdziwy skarb dla władz lokalnych. Z kolei władze gminy czy powiatu to naturalny partner dla organizacji społecznych. Obie strony powinny o sobie dużo wiedzieć i dobrze się rozumieć. Samorząd nie wyręczy wolontariuszy, ale powinni oni zrozumieć, że łączy ich bardzo wiele. Bo samorząd to nie tyle instytucja, co sposób wspólnego sprawowania przez nas władzy i zarządzania środkami.
Czy osoby aktywne społecznie są naprawdę potrzebne w środowiskach lokalnych? Przecież ponad trzy dekady temu dokonaliśmy w Polsce radykalnej zmiany ustrojowej, w następstwie której gminy i ich mieszkańcy odzyskali realny wpływ na rządzenie swym otoczeniem, a wdrożone reformy dały możliwość wyboru wiarygodnych przedstawicieli i liderów. Wraz z przemianami ekonomicznymi, a późnej dzięki rozwojowi ekonomicznemu całego kraju, powstały warunki do bogacenia się i inwestowania zarówno w dużych miastach, jak i w małych wioskach. Do tego dochodzą działania biznesu, który wspiera społeczne potrzeby albo sam przejmuje inicjatywę w takich dziedzinach, jak ochrona zdrowia, edukacja, kultura czy sport. Jest też wciąż mocno obecne w różnych obszarach życia państwa. Jak się wydaje, wpływ poszczególnych mieszkańców na sprawy publiczne nawet w małej gminie nie może być znaczący.
W żadnym przypadku nie wolno ulec temu złudzeniu. Podstawowe znaczenie ma zrozumienie tego czym jest samorząd, czyli ta wartość, którą Polacy odzyskali w wyniku zmiany ustroju. To związane z nim przywileje i obowiązki nadają jakość naszemu życiu publicznemu i są nie mniej istotne, niż poprawa wskaźników ekonomicznych czy międzynarodowego bezpieczeństwa. Samorząd jest państwu potrzebny tak samo jak silna armia czy wydajna gospodarka.
Treścią samorządu jesteśmy bowiem my sami jako świadomi potrzeb i zdolni do działania mieszkańcy. W wielu przypadkach to działanie ogranicza się do udziału raz na kilka lat w wyborach i powierzania odpowiedzialności innym. Nie przestajemy być wspólnotą samorządową obserwując i oceniając działania rządzących gminą oraz recenzując podejmowane decyzje, formułując swoje postulaty czy też wspierając godne uwagi inicjatywy. Bez takich mieszkańców – podobnie jak bez mediów, opinii publicznej czy wydajnych instytucji – samorząd i demokracja są kulawe. Jeśli mamy do swojego państwa wiele pretensji, to także dlatego, że sami nie potrafimy na co dzień wspierać jego działania na tym kluczowym, podstawowym poziomie.
Tak naprawdę poza mniej czy bardziej biernym byciu wspólnotą samorządową stać nas na wiele więcej. Zaangażowani mieszkańcy to prawdziwy skarb dla władz lokalnych. Najlepiej sprawdzają się między wyborami w działaniu w ramach organizacji pozarządowych, wszelkiego rodzaju stowarzyszeń, fundacji czy mniej formalnych struktur zainteresowanych poszczególnymi dziedzinami życia. Z kolei władze gminy czy powiatu to naturalny partner dla organizacji społecznych. Obie strony powinny o sobie dużo wiedzieć i dobrze się rozumieć. Jeśli tak jest, lokalna społeczność jest żywotna i potrafi reagować na pojawiające się potrzeby. Tak było przez lata między innymi z edukacją, gdy prywatne i społeczne szkoły poszerzały ofertę oświatowa, czy też w dziedzinie sportu, kiedy organizacje społeczne dawały przestrzeń do realizowania pasji i rozwijania uzdolnień młodzieży i dorosłych. Podobnych doświadczeń jest bez liku.
Samorząd nie wyręczy wolontariuszy, ale powinni oni zrozumieć, że łączy ich bardzo wiele. Bo samorząd to nie tyle instytucja, co sposób wspólnego sprawowania przez nas władzy i zarządzania środkami. Ma to szczególne znaczenie, gdy środków tych nie jest wystarczająco dużo lub gdy we wspólnym, zgodnym działaniu trzeba szukać ukojenia dla napięć i konfliktów. Zbyt wiele jest spraw dzielących Polaków w skali kraju, wobec czego na gruncie sąsiedzkim i środowiskowym częściej szukają płaszczyzn porozumienia. Nie ma w tym nic złego, że dla wielu osób samorząd staje się platformą do osiągania publicznego czy politycznego sukcesu, przynajmniej tak długo, jak rozumiemy jego głęboki sens i wartość. Ten prawdziwy, oddany ludziom samorząd to my sami, działający na co dzień i od święta dla wspólnego, naszego dobra.
Sławomir Doburzyński
/Artykuł opracowany w ramach kampanii społecznej #IDEEprzezWieś/